[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Letycja z wysiłkiem usiadła na łóżku.
- Która godzina?
- Po pierwszej. Gertruda pyta, czy będziesz coś jadła.
- Nie do wiary! Jak mogłam spać tak długo?
- Mama prosiła, żeby ci nie przeszkadzać. Na wzmiankę o
mamie Letycja zakrzyknęła:
- Król! Już przybył?
- Tak sądzę - odparła Maria Henrietta - ale mama zabrania
nam pójść na przegląd straży honorowej.
Letycja odgarnęła z czoła włosy.
- Dlaczego? - spytała głucho.
- Bo twierdzi, że to poniżające, byśmy stały w tłumie.
Nasze miejsce jest w pałacu.
Letycja zaśmiała się cicho.
- Kuzynka Augustyna nigdy by na to nie przystała!
- To prawda - zgodziła się Maria Henrietta - ale i tak
zobaczymy go dziś wieczorem na balu.
Letycja poczuła się tak, jakby wracała z innego świata. Z
trudnością mogła myśleć o czymś innym, nieustannie stawał
jej przed oczami król i ich cygański obrzęd zaślubin ostatniej
nocy.
Prawie zapomniała o poruszeniu, jakie musiało panować
teraz w pałacu. Podniosła ją na duchu nagła myśl, że jeśli nic
niespodziewanego się nie wydarzy, nie dojdzie do
oświadczyn, jakie zaplanowała Wielka Księżna. Zamęt
panujący w jej głowie obezwładniał Letycję, oparła się więc o
poduszki.
- Przyniosę ci śniadanie - zaofiarowała się Maria
Henrietta. - Jesteś pewnie bardzo głodna.
Letycja usłyszała, jak siostra zbiega do kuchni. Leżąc
teraz w łóżku, powtarzała sobie, że całą uwagę musi skupić na
tym, by podczas balu trzymać się jak najdalej od króla.
Była pewna, że niechętna im Wielka Księżna nawet mu
ich nie przedstawi, a przy ponad dwóch setkach gości w sali
balowej nie miała nadziei, iż król sam ją dostrzeże.
Jej ojciec zwykł powtarzać: Ludzie widzą tylko to, co
spodziewają się zobaczyć", a pewne było jedno: król nie
oczekiwał spotkania na balu swej cygańskiej małżonki,
tańczącej w pałacu w roli debiutantki.
Wracając myślami do ostatnich zdarzeń, upewniła się, że
jej przebranie spełniło swą rolę. Przez cały czas, kiedy widział
ją król, także wtedy, gdy po zaślubinach wrócili do zamku i
całował ją, miała na sobie czerwony welon ze złotymi
monetami. A zatem jej ciemne włosy, tak charakterystyczne i
wyróżniające ją spośród innych dziewcząt, były zasłonięte.
Co prawda, w czasie tańca miała na głowie przeplatany
klejnotami wianek, z którego spływało wiele mieniących się
wstążek, jednak one także ukrywały jej włosy, zresztą król
siedział w pewnej odległości od ogniska, także nie mógł
dostrzec ani zapamiętać ich koloru.
Na pewno mnie nie rozpozna, powtarzała w duchu, choć
jej serce nieodparcie pragnęło, by stało się. inaczej. Jakże
mogłaby kiedykolwiek przestać myśleć o jego gwałtowności i
słodyczy pocałunków, o tym, jak tulił ją coraz mocniej, aż
czuła, że wtapia się w jego ciało? Jak mogła zapomnieć
rozkosz, jakiej doznawała, gdy całował jej szyję?
- Kocham go - wyszeptała.
Słysząc na schodach kroki powracającej siostry, znów
powtórzyła w duchu, że sen i magia dobiegły końca, a ona
musi zachowywać się tak, jak życzyliby sobie tego jej rodzice.
Maria Henrietta postawiła tacę obok Letycji. Siadając na
łóżku, powiedziała:
- Jak miewa się Fraulein Sobieski. Dlaczego wróciłaś do
domu dopiero o świcie?
- Fraulein chciała usłyszeć wszystko o Kiryle, no i jak
zwykle zasypała mnie mnóstwem plotek.
Maria Henrietta spojrzała na nią pytająco, a Letycja
rzekła:
- Słyszała, że kuzynka Augustyna postanowiła wydać
Stefanię za króla.
- Fraulein przypomina mi stryjeczną babkę Aspazję, która
zawsze pierwsza wie wszystko o wszystkich - zaśmiała się
Maria Henrietta i ściszając głos, jakby obawiała się, że ktoś
może podsłuchiwać, spytała: - Co udało ci się zrobić dla
Stefanii? Ona tu była wieczorem, zaraz po twoim wyjezdzie.
- Co, znowu?! - jęknęła Letycja. - Ostrzegałam ją, by nie
igrała z ogniem.
- Kuzynka Augustyna doprowadziła ją niemal do szału,
pouczając, co ma odrzec, kiedy król poprosi ją o rękę. Stefania
straciła już nadzieję, że ci uda się coś zrobić w tej sprawie.
- I bardzo się myli! - powiedziała stanowczo Letycja. -
Nie piśnij słówkiem, Hetti, ale jestem... prawie pewna. Nie!
Całkiem pewna, że król nie... oświadczy się Stefanii!
Maria Henrietta zakrzyknęła z emocji.
- Jak tego dokonałaś?
- Nie mogę ci jeszcze powiedzieć. Nie chcę zapeszyć. Po
prostu musimy nadal modlić się, by król...
Chciała powiedzieć: ...dotrzymał obietnicy. Ale
pomyślała, że zaraz zaczęłyby się dociekliwe pytania, czy go
widziała i o czym mówili, więc dokończyła:
- ...po prostu, musimy się modlić i pragnąć, jak to zwykł
robić nasz papa, by wszystko ułożyło się po naszej myśli.
- Bardzo tego pragnę! Z całego serca! - wyznała Maria
Henrietta. - Ale nie wierzę, by kuzynka Augustyna
kiedykolwiek zezwoliła na ślub Stefanii z Kiryłem. Ona tak
nas nienawidzi!
- Myślałam już o tym - odrzekła Letycja - ale nie da się
zrobić wszystkiego naraz. Przede wszystkim król musi jak
najszybciej wyjechać.
Mówiła to wbrew sobie, gdyż była to ostatnia rzecz, jakiej
pragnęła. Chciała, by zjawił się w pałacu i by mogła go
przynajmniej zobaczyć, usłyszeć jego głos. Wiedziała, że
przebywając w tym samym pomieszczeniu, nawet gdyby jej
nie zauważył, siła magiczna, która połączyła ich
nierozerwalnie poprzedniej nocy, sprawi, że będzie czuła jego
obecność. Zastanawiała się przez chwilę, czy on dozna tego
samego uczucia. Ale zaraz skarciła siebie w duchu za to, że
zbyt jest zarozumiała.
Przeżywam to tak mocno, bo znam niewielu mężczyzn -
tłumaczyła sobie - podczas gdy jego, jak twierdzi stryjeczna
babka Aspazja i Fraulein Sobieski, otaczają rzesze pięknych i
czarujących kobiet.
Przygnębiała ją ta myśl, ale nie potrafiła się od niej
uwolnić. Gdy się ubrała i zeszła na dół, okazało się, że matka
wróciła już z pałacu.
Księżna Olga wyglądała wspaniale, mimo iż jej suknia i
czepiec nie były pierwszej nowości. Czepiec odnawiano w
pośpiechu, doszywając nowe wstążki. Dodano też kilka
małych piórek, które znalazły w pudełku z resztkami.
- Dzień dobry, moja droga! - przywitała księżna córkę. -
A raczej, dobry wieczór!
- Wstyd mi, że spałam tak długo - odrzekła Letycja,
całując matkę.
- To najlepsze, co mogłaś uczynić. Jazda do Fraulein
musiała cię strasznie wymęczyć. Czy ona czuje się tak zle, jak
się tego obawiałaś?
Letycja pośpiesznie przypomniała sobie, iż pretekstem do
odwiedzin starej guwernantki była wiadomość o chorobie
Fraulein, jaką rzekomo od niej otrzymała.
- Czuje się już lepiej, mamo, chciała dowiedzieć się
wszystkiego o tobie i o Kiryle, który zawsze był jej oczkiem w
głowie.
Księżna zaśmiała się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]