[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Węgry podbiły jej serce. - Co pijesz?
- Barach pdlinkdt.
Ella przyjrzała się przezroczystej zawartości jego szklanki.
- Brzoskwiniowa brandy - przetłumaczył. - Przyniosę ci.
Zanim zdążyła odmówić, zniknął we wnętrzu gospody i po chwili wrócił
z drugą szklanką.
- Ja zapłacę - zaproponowała Ella, chłopak jednak stanowczo potrząsnął
głową, więc nie nalegała. Brandy miała przyjemny smak. Ella piła ją z
nadzieją, że nie zawiera zbyt wiele alkoholu.
- Czym się zajmujesz u siebie w kraju? - zapytał Timót.
- Pracuję w sklepie - odpowiedziała, nie uznając za stosowne dodawać, że
robi to tylko dwa dni w tygodniu.
Przez następnych piętnaście minut Ella pomagała chłopcu znalezć
brakujące angielskie słowa, sama zaś dowiedziała się, że wiejska gospoda
nazywa się csdrda. W końcu uznała, że czas wracać.
- Miło mi było cię poznać, Timót, ale muszę już jechać - oświadczyła.
- Czy możesz przyjechać tu w następny poniedziałek? - zapytał z miłym
uśmiechem, który wzbudził sympatię Elli.
- Zobaczę - odrzekła, myśląc, że jeszcze jeden tydzień bezczynności
może ją doprowadzić do takiego stanu, że w następny poniedziałek
przyjedzie tu, nawet nie pytając Oszvalda o pozwolenie. Zaczęła się podno-
sić i w tej samej chwili usłyszała trzaśniecie drzwiczek samochodu;
Obejrzała się i słowa zamarły jej w gardle.
Z samochodu wyłamała się grozna, wysoka sylwetka Zoltana!
O rany, pomyślała Ella, zdając sobie sprawę z nadciągających kłopotów.
Nie miała pojęcia, dlaczego Zoltan jest tak rozgniewany. Usta miał
zaciśnięte w wąską kreskę. Spojrzał na stojącą przed nią pustą szklankę po
palince takim wzrokiem, jakby przypuszczał, że Ella siedziała tu i piła od
kilku godzin.
- Jesteś gotowa wracać do domu, Arabello? - zapytał, nie zwracając
najmniejszej uwagi na jej towarzysza. Ella miała dość rozumu, by się nie
stawiać.
- To jest... - zaczęła, wskazując na Timóta, Zoltan jednak nie był w
odpowiednim nastroju do takich prezentacji.
- Dobrze - przerwał jej bezceremonialnie. - W takim razie idziemy!
Ujął ją mocno za łokieć i pociągnął do samochodu. Ella poczuła, że to już
zbyt wiele. Nie miała pojęcia, czym sobie zasłużyła na takie traktowanie, a
poza tym za kogo on się właściwie uważał? Uznała jednak, że winna jest
mu większą lojalność niż nowo poznanemu znajomemu, toteż poszła do
samochodu, szybko rzucając przez ramię:
- Cześć, Timót.
Zoltan otworzył drzwiczki i wepchnął ją do środka.
- Rower Oszvalda! - zaprotestowała z gniewem. - Dziękuję za twoje
dobre chęci, ale muszę na nim wrócić!
- Pojedziesz samochodem! - warknął Zoltan i po wyrazie jego twarzy
zorientowała się, że nie żartował.
- Nie jestem pijana i nie mogę tutaj zostawić roweru!
- Każę go przywiezć!
- Ale to...
- Wsiadasz czy nie? - zapytał groznym tonem.
Przez jakieś trzy sekundy Ella stała bez ruchu naprzeciwko niego, a jej
niebieskie oczy ciskały błyskawice. W końcu rzuciła przez zęby:
- A niech cię diabli!
Dopiero w tej chwili zdała sobie sprawę, że Timót obserwował całą
scenę, i ogarnęło ją zażenowanie. Posłusznie wsiadła do samochodu. Zoltan
uczynił to samo i ruszyli z piskiem opon.
- Czy musisz się zachowywać tak ordynarnie? - wy-buchnęła Ella, nie
mogąc już dłużej powstrzymywać wściekłości.
- Wobec ciebie?
- Wobec Timóta, tego chłopaka! - poprawiła ze złością. - Chciałam go
przedstawić...
- Czy sądzisz, że interesuje mnie poznawanie wszystkich mężczyzn,
których podrywasz w barach? - odparował Zoltan.
- Podrywam w barach? - powtórzyła z niedowierzaniem, obracając się do
niego. Z trudem powstrzymała się, by nie rzucić się na niego z pięściami. -
Jak śmiesz tak mówić?!
Rzucił jej spojrzenie przepełnione wyrazną niechęcią, ale pozostał
niewzruszony.
- Zmiem, bo podczas pobytu w tym kraju jesteś moim gościem i
pozostaję za ciebie odpowiedzialny!
Ella uświadomiła sobie, że on jej szukał.
- Odpowiedzialny, też coś! - prychnęła pogardliwie. - Mam prawie
dwadzieścia dwa lata!
- Umówiłaś się z nim na następne spotkanie?
- Może się z nim spotkam! To miły chłopak, który...
- Zupełnie mnie to nie interesuje! - uciął Zoltan lodowatym tonem,
skręcając w drogę dojazdową do domu. Gdy samochód zatrzymał się, Ella
trzasnęła drzwiczkami i wbiegła po schodkach. Niestety, drzwi wejściowe
były zamknięte na klucz. Musiała poczekać, aż Zoltan podejdzie i je
otworzy. Poczuła się tym dodatkowo upokorzona. Bez słowa weszła do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl